-
Z jakich przyczyn można stwierdzić nieważność małżeństwa kościelnego?
Ogólnie przyczyny, na podstawie których można uznać małżeństwo za nieważnie zawarte, są trzy (dokładnie chodzi o trzy grupy przyczyn):
-
przeszkody małżeńskie (przeszkoda wieku, impotencji, węzła małżeńskiego, różnej religii, święceń, ślubów czystości, uprowadzenia, małżonkobójstwa, pokrewieństwa, powinowactwa, przyzwoitości publicznej, pokrewieństwa prawnego);
-
wady zgody małżeńskiej (a to: niezdolność psychiczna, błąd, podstęp, symulacja, warunek, przymus);
-
oraz brak zachowania formy kanonicznej.
Pomijamy przy tym instytucję rozwiązania ważne zawartego małżeństwa, a – przykładowo – niedopełnionego. Jak sama bowiem nazwa wskazuje: małżeństwo takie zostało zawarte ważnie, więc trudno mówić o procesie mającym na celu orzeczenie jego nieważności.
-
Są one dość ogólnie sformułowane. Czy z tego powodu mogą rodzić się błędy w ich interpretacji?
Tak, bardzo często mogą zostać zrozumiane, jak w języku potocznym, jak w powszechnym użyciu.
Posłużmy się kilkoma przykładami:
-
brak używania rozumu – w ramach niezdolności natury psychicznej – można zrozumieć jako przyczynę, pod którą podchodzą same tylko psychiczne choroby, gdy tymczasem chodzi – przykładowo – również o bycie pod wpływem jakichś środków – alkohol, narkotyki itp.;
-
podstęp – czasami słyszę, iż skoro Strona np. zataiła coś, co dot. Jej Rodziny, to podstępnie wyłudziła zgodę na ślub. Tymczasem treść podstępu nie może dot. np. członków Rodziny, ale osoby zawierającej małżeństwo;
-
symulacja np. wierności – gdy stawiam pytanie odnośnie do tego: czy Strony chciały dochować wierności, można nierzadko usłyszeć, iż nie, gdyż Strona dopuściła się przecież wiarołomstwa. Tymczasem – chociażby przy tym rodzaju wykluczenia (wykluczenie wierności) – może dochodzić „tylko” do nadużycia, które jednak nie jest równoznaczne z dokonaniem wykluczenia, czyli z dokonaniem symulacji. Inaczej mówiąc, to, iż Strona dopuściła się zdrady, nie jest wcale równoznaczne z tym, iż nie chciała Ona zachować wierności. Podobnie jest przy wykluczeniu potomstwa, gdyż w obrębie tej formy symulacji również może dochodzić do pewnych nadużyć, które nie muszą wcale przesądzać o jej dokonaniu. Tj.: to, iż Strona ma mentalność antykoncepcyjną, wcale nie oznacza, iż – gdy to Ona będzie wstępowała w związek małżeński – to będzie ją aplikowała do swojego małżeństwa, a przez to będzie nie chciała mieć dziecka, dzieci. Podobnie rzecz ma się przy wykluczeniu nierozerwalności, tj.: to, iż Strona opowiada się za cywilnymi rozwodami wcale nie musi oznaczać, iż nie będzie Ona chciała trwać na sposób dozgonny w swoim związku małżeńskim.
-
może jeszcze ostatni przykład – błąd – czasami Strony pod pojęciem błędu rozumieją – kolokwialnie mówiąc – nie zdawanie sobie sprawy. Tymczasem istota błędu polega na dychotomii pomiędzy tym, co jest przedmiotem wiedzy (czyli Strona musi jakąś posiadać), a potem woli Strony, a tym, co jest obiektywnie.
-
Która z przyczyn – Pani zdaniem – jest najczęściej niewłaściwie rozumiana przez małżonków?
Trudne pytanie, ale myślę, iż podane powyżej przykłady odzwierciedlają sedno.
Może ja bym jeszcze dodała o w pewnym sensie „mieszaniu” tego, co podchodzi po przeszkodę wieku z tym, co zawiera się w ramach niezdolności psychicznej. Czasami można bowiem usłyszeć, iż skoro Strona zawierająca małżeństwo była młoda, to musiała być też niedojrzała. Gdy tymczasem wcale tak nie musi być. Przecież Prawodawca zezwala na zawarcie małżeństwa odpowiednio przez kobiety mające ukończony czternasty rok życia i przez mężczyzn mających ukończony szesnasty rok życia. Pośrednio można zatem tu odkryć, iż Osoby te są już dojrzałe. Nie powinno się zatem na sposób pewny przyjmować, iż Osoby zawierające małżeństwo np. krótko przed swoim dwudziestym rokiem życia są niedojrzałe.
-
Co jeszcze nie jest tak oczywiste jak by się wydawało?
Pytanie uważam za istotne, ale, aby nie powtarzać już z mojej strony tego, co przedstawiliśmy powyżej, zaakcentowałabym jeszcze inną ważną kwestię. Gdy badam sprawę pod kątem jej zasadności, czyli pod kątem tzw. „szansy” na wszczęcie procesu, to – jak już właśnie zostało to ukazane – ważnym staje się wyjaśnienie istoty danej przyczyny. Czyli pomiędzy Rozmówcą (przyszłą Stroną procesową) a mną musi być spójność, co do rozumienia danego tytułu prawnego. Nie powinno się stosować fachowej terminologii, ale jeśli już, to winno się ją od razu wyjaśnić. Takim prostym przykładem jest ten z obrębu formy kanonicznej. Gdy zapytamy tylko o to: czy w czasie ślubu kościelnego był Świadek kwalifikowany i Świadkowie zwykli, to Strona, która „wstydzi” się, iż coś nie rozumie, może odpowiedzieć na to pytanie błędnie. Przyznajmy, ale dla Osób kompetentnych w innych dziedzinach, takie pojęcie jak Świadek kwalifikowany może nie oznaczać – po prostu asystującego Księdza.
-
Czy jeszcze przed wszczęciem procesu można ocenić, że jesteśmy w błędzie co do danej przyczyny? Co w sytuacji, gdy dopiero w trakcie dane sprawy wyjdą na jaw nowe okoliczności?
Gdy Strona korzysta z fachowej pomocy, to nie powinno dojść do błędu. Natomiast, gdy tej pomocy jest pozbawiona, to często następuje jakby konfrontacja z prawdą już w momencie złożenia skargi powodowej. Wówczas Trybunał Kościelny ma prawo nawet odrzucić pozew, gdy nie jest on zasadny. Bywa też i tak, iż Strona sama od siebie proponuje „jakiś” tytuł, ale opis dotyczy zupełnie innej prawnej przyczyny, czyli innego tytułu. Sąd Kościelny formułuje go więc na sposób prawidłowy. Pomijam już sytuację, kiedy są przesłanki do wszczęcia kościelnego procesu małżeńskiego, więc skarga powodowa zostaje przyjęta, następnie proces toczy się z danego tytułu, ale dopiero w trakcie niego dochodzi się do wniosku, iż ta przyczyna nie jest jednak zasadna, i że proces powinien przebiegać z zupełnie innej. Nawet i taka sytuacja nie stanowi oczywiście problemu, aby np. rozszerzyć przedmiot sporu. Natomiast nie można się oszukiwać, i twierdzić, iż taki proces jest łatwy. Ja myślę, iż te problemy poruszone dzięki tym pytaniom to oddają.
Wywiad ukazał się na Infor.pl