PRAWDA w kościelnym procesie małżeńskim

Temat sam w sobie wydaje się prosty w tym znaczeniu, iż skoro liczy się prawda obiektywna, to nie ma sensu prowadzenie procesu wbrew niej (stąd przykładowo brak jest racji dla zafałszowania przez Strony, Ich Świadków). Tym zagadnieniem nie będziemy się stąd zajmować. Obecnie poruszymy w tym świetle jednak inne, dwie kwestie.

Pierwsza z nich dotyczy sytuacji, gdy przykładowo przyszła Strona Powodowa nie chce, aby proces był prowadzony z tego tytułu, który wg Niej jest niekorzystny dla Niej samej, ale równocześnie na podstawie którego praktycznie wszystko przemawia za wyrokiem pozytywnym. Jak już jest o tym wiadome, proces może być wszczęty przez już jedną ze Stron (odchodzimy od innych możliwości prawnych), a jeśli tak, to nawet, gdy adwokat/pełnomocnik Tej Strony pozyska nt. wiedzę, to nie ma prawa, aby wykorzystać takie informacje, nawet, gdy odbędzie się to z niekorzyścią dla Strony/Stron (wyrok negatywny). Naturalnie winno się poinformować o tym Stronę, z którą się współpracuje.

Druga kwestia dotyczy przeciwnej sytuacji, a mianowicie takiej, gdy adwokat/pełnomocnik np. w trakcie procesu zdobędzie wiedzę odnośnie mataczenia Strony, z którą współpracuje. Jedynym wyjściem jest, przy założeniu, iż reprezentant w pełni przestrzega normy prawne, rezygnacja z dalszego wykonywania czynności na rzecz Tej Strony, natomiast nie ma wymogu w postaci poinformowana Sądu o tym przedmiocie. Zostało użyte tu sformułowanie – „na rzecz (tej Strony)”, gdyż trudno tu mówić o działaniu na rzecz procesu. Wydaje się też w zaistniałej sytuacji, że gdy reprezentant jest proszony o rozpoczęcie współpracy ze Stroną Przeciwną, to nic nie stoi ku temu na przeszkodzie.