ADWOKAT KOŚCIELNY a jego sukces w kościelnym procesie małżeńskim

Wielokrotnie już spotkałam się z zapytaniem od osób będących w trakcie, bądź mających do dopiero co starać się o wszczęcie kościelnego procesu małżeńskiego: jak często dany adwokat kościelny odniósł sukces w przeprowadzonych przez siebie sprawach, innymi słowy: ile spraw ma już „wygranych”.
W związku z tym pojawia się zasadnicze pytanie: czy rzeczywiście sukces w postaci dwóch pozytywnych wyroków, a co z tym związane w postaci możliwości zawarcia kościelnego ślubu można przypisać wyłącznie adwokatowi; z tym związana jest pośrednio kolejna kwestia o jego udziale w procesie. Oba zagadnienia zostaną w niniejszym artykule przybliżone.

Na pewno jakimś sukcesem jest dokonanie wyboru odpowiedniego tytułu, tytułów praw­nych, na podstawie których może dana konkretna małżeńska sprawa przebiegać. „Jakimś” – bo­wiem, już wcale nie można mówić o jakiejkolwiek zasłudze adwokata w tym, że akurat konkretna przyczyna pasuje do danej sprawy, ta a nie żadna inna. Innymi słowy, adwokat nie może sobie przypisywać zwycięstwa, iż proces zakończył się wyrokiem pozytywnym przykładowo z tytułu niezdolności natury psychicznej (w formie alkoholizmu) jednej ze stron. Oczywiście jego w pewnym sensie zasługą jest zauważenie tej przyczyny, zaproponowanie, analiza i udowodnienie jej, ale już nie można mówić w ogóle o zasłudze w jej pojawieniu się po danej stronie procesowej. To ni od niego zależało, iż jedna ze stron była (jest) niezdolna.
Jak ważne jest określenie właściwej przyczyny prawnej pokazuje samo doświadczenie. Nie raz spotkałam się z sytuacją, gdy proces przebiegał z zupełnie niewłaściwego tytułu, i pewnie zakończyłby się wyrokiem negatywnym, gdyby nie szybka interwencja w postaci dokładnego powtórnego zbadania sprawy oraz prośby o poszerzenie przedmiotu sporu.
Reasumując, pierwszym ważnym zadaniem adwokata jest dokonanie wyboru odpowiedniego tytułu (tytułów), napisanie w jego (ich) kontekście pozwu, i już w nim udowodnienie jego (ich racji).
W pewnym sensie kolejną jego zasługą jest przygotowanie do procesu, tak strony (stron) jak i świadków. Owszem, można zauważyć, iż mimo nieznajomości przez stronę (strony), świadków prawa kanonicznego, w tym teorii poszczególnych tytułów, to jednak strona (strony) czy świadko­wie intuicyjnie przekładają bardzo dobrze teorię ich na praktykę, czyli na historię konkretnego związku. Jaka może być zatem tu rola adwokata kościelnego. Jego zadaniem jest zwrócenie uwagi na kwestie, które w trakcie procesu mogą zostać poruszone. Jego zadaniem nie jest powiedzenie stronie (stronom), świadkom, o czym mają zeznawać, ale po prostu wyartykułowanie tego, co Sąd Kościelny zabierze pod uwagę. Jest to o tyle istotne, gdyż gro osób biorących właściwą funkcję w trakcie kościelnego procesu ma jakieś wyobrażenie na jego temat, często błędne, a opierające się na obrazie rozwodu cywilnego; a przecież w trakcie niego wiele spraw nie jest poruszanych, spraw, które z kolei dla Oficjalatów są znaczące, które mogą mieć wpływ na treść końcowego etapu procesu. Zadaniem adwokata będzie zatem, przez zwrócenie tejże uwagi, wpłynięcie na przypomnienie sobie przez stronę (strony), świadków, bądź nawet dowiedzenie się przez nie tego, co ma znaczący wpływ. Mało prawdopodobne bowiem jest, aby tak „z biegu” zeznać o tym, o czym w ogóle nie przypuszczaliśmy, iż będziemy zapytani, a przecież chodzi o powiedzenie całej, przydatnej wiedzy.
I powtórnie można powiedzieć, iż jego zasługą jest fakt przypomnienia zapomnianych faktów, odkrycia nowych, ale już nie ich w ogóle istnienie; one zaistniały niezależnie od adwokata.
Pośrednio powyżej nadmieniłam o wprowadzeniu do procesu nowego tytułu (tytułów), ma to miejsce w trakcie niego, przykładowo nawet podczas publikacji akt. Jak zostało już powiedziane, wybór jego (ich) to w pewnym sensie sukces adwokata. Dodatkowo, gdy monitoruje on sprawę, na­wet gdy dokonuje odczytu akt, to kompetentnie może jeszcze jakoś pomóc stronie (stronom), tj.: gdy nie ma szansy na wprowadzenie nowej przyczyny (nowych przyczyn), może zastanowić się nad nowymi dowodami, które mogą nawet zmienić bieg sprawy. To, że bieg może zostać zmieniony, widać wyraźnie na przykładzie apelacji do Trybunału II Instancji i zmienieniem przez tenże Trybunał wyroku Instancji pierwszej. Dlaczego zatem nie może to nastąpić już w trakcie postępowania przed Sądem pierwszej Instancji.
Kolejny raz zatem winno się stwierdzić, iż nie zasługą adwokata pojawienie się nowego tytułu (nowych tytułów), nowego dowodu (nowych dowodów), one przecież obiektywnie istnieją, niezależnie od niego, ale jego przyczynkiem jest jego (ich) wprowadzenie.
Pośrednio zostało powiedziane także na temat apelacji. Tu też duże pole „do popisu” ma ad­wokat – propozycja nowej przyczyny (nowych przyczyn; bądź zasugerowanie innej możliwości w postaci rozpoczęcia procesu od początku przed Sądem I Instancji); zasugerowanie nowych środków dowodowych; wyartykułowanie tego, co dotąd nie było w Sądzie podniesione.
Jak należy na to patrzeć: czy jako na sukces jedynie adwokata, czy raczej na jego przyczynek w tym sukcesie – myślę, że już na podstawie dotychczasowych rozważań każdy Czytelnik może odpowiedzieć na to pytanie samodzielnie.

Podsumowując, na rolę adwokata kościelnego należy patrzeć bardziej z perspektywy jego odpowiedzialnego podchodzenia do zadania (na ile jest on szczegółowy w swojej pracy, dokładny, mający wiedzę) aniżeli na ilość sukcesów. Może jedynym sukcesem po jego stronie będzie pomoc stronie (stronom) w zrozumieniu, na czym polega istota kościelnego procesu małżeńskiego, a z tym związane „pogodzenie się” z negatywnymi wyrokami, jak i po ich otrzymaniu prowadzenie życia mimo wszystko zgodnie z nauką Kościoła, nie wspominam w ogóle o jakimś pogodzeniu się małżonków. Te ostatnie zadania, mimo iż daleko wybiegają poza ramy Kodeksu, to jednak, biorąc pod uwagę zasady kodeksowe, też są zadaniami adwokackimi.
Spojrzenie na zasługi adwokata z takiej perspektywy wynika przede wszystkim z konieczności oparcia się w trakcie procesu, z konieczności oparcia wyroków na stanie faktycznym, a więc na prawdzie, a istnienie tegoż stanu przecież nie powstało w wyniku jakiegoś działania adwokackiego, ono było zanim strona (strony) zdecydowały się na skorzystanie z jego pomocy.