Czy wyrok pozytywny/negatywny powinien KOŃCZYĆ PROCES?

W obecnej analizie nie chodzi o podjęcie tematu ew. apelacji od negatywnego wyroku czy nawet nowego wniesienia sprawy, które to działania przynależą Stronom procesowym, nie chodzi o zajęcie się kwestią uprawomocnienia się wyroku pozytywnego, co podejmiemy się próby odpowiedzi na pytanie: czy wyrok negatywny, ale i w pewien sposób pozytywny powinny oznaczać dla Kościelnego Trybunału definitywny koniec działania. Odwołamy się do procesów przebiegających z niezdolności natury psychicznej (kan. 1095 KPK).

Jak już jest wiadome: pod niezdolność psychiczną podchodzą różnego rodzaju nieprawidłowości (zaburzenia, choroby). Nie do rzadkości należy sytuacja, kiedy Strona procesowa opisuje pewne nieprawidłowości, które jednak ostatecznie nie stanowią przejawu rzeczonej wady, co w rezultacie przynosi skutek w postaci nieorzeczenia nieważności małżeństwa. Może też mieć miejsce zupełnie inna sytuacja, a mianowicie: gdy mamy do czynienia z tzw. podwójną diagnozą, czyli – jeszcze inaczej – ze współistnieniem kilku zaburzeń, bądź nieprawidłowości i zaburzenia/choroby. Jest to inna sytuacja, bowiem akurat w tej może zapaść wyrok pozytywny, ale odnoszący się tylko do jednej z form niezdolności, czyli tylko do jednego zaburzenia, bądź choroby, natomiast wcale nie musi już obejmować tej nieprawidłowości, która nie jest, ani zaburzeniem, ani chorobą, nie jest też niezdolnością, ale która może się nią stać (tj. może stać się zaburzeniem/chorobą jak i niezdolnością). Odnośnie tego ostatniego, to znane są przykłady, gdy pewnym zaburzeniom o charakterze depresyjnym, zaburzeniom jedzenia może towarzyszyć sięganie po alkohol, substancje psychoaktywne w formie sugerującej w przyszłości na sięganie tzw. problemowe, ale akurat, które to w trakcie procesu nie kwalifikują się do uzależnienia.

I tak, w wyszczególnionym pierwszym przypadku (tj. gdy mamy do czynienia z wyrokiem negatywnym, gdyż przedstawione problemy nie zaklasyfikowały zawartego małżeństwa do nieważnego) uważam, iż mimo wydania takiego wyroku, ale naturalnie przy pewnej zasadności, dobrze byłoby, aby działanie sądowe nie zostały zakończone tylko w takiej formie, ale aby objęły „podpowiedź” Stronie obarczonej jednak jakimś problemem, który niestety, ale może się rozwijać, o różnego rodzaju instytucjach, które mogą Ją wesprzeć. W drugim przypadku (współistnienie zaburzenia/choroby z inną nieprawidłowością) rola Sądu nie powinna zakończyć się na ew. zakazie zawarcia ponownego ślubu kościelnego, ale powinna obejmować podwójne działanie. Pierwsze – polegające na – analogicznie – zasugerowaniu instytucji stanowiących pewną pomoc, a obejmującą, tak to, co stanowi o zaburzeniu/chorobie, jak i to, co stanowi o „zwykłej” nieprawidłowości. Drugie obejmujące – przy ew. cofnięciu zakazu – nie tylko tę formę niezdolności, na podstawie której orzeczono wyrok pozytywny, ale i ten rodzaj, który tej formie współtowarzyszył, a który był „tylko” nieprawidłowością, czyli trudnością. A to wszystko dlatego, iż od wydania wyroku (czy nawet od czasu sporządzenia opinii przez Biegłego) do ew. starania się o zawarcie kolejnego małżeństwa kościelnego mogło upłynąć już sporo czasu, w trakcie którego ta forma, która nie była, ani zaburzeniem, ani chorobą, i która nie stanowiła o niezdolności mogła już przyjąć taką postać, która – gdyby cofnąć czas – to zakwalifikowała by się właśnie do rzeczonej wady.

Wracając do postawionego na wstępie pytania: to na pewno można mówić o zakończeniu procesu – wyrok został przecież wydany (pomijam ew. cofnięcie zakazu), ale nie powinno się mówić o zakończeniu innych działań już tzw. pozaprocesowych.

Na ten temat m. in. w:

R. Modrzejewska, Współwystępowanie objawów depresyjnych, zaburzeń jedzenia oraz obsesyjno-kompulsyjnych traktowanych jako zmienne kategorialne lub dymensjonalne i ich znaczenie jako czynnika ryzyka używania substancji psychoaktywnych (badania epidemiologiczne nieleczonej populacji adoloscentów), Kraków 2011.