Jednolitość spraw w ODRZUCENIE SPRAWY

Nie do rzadkości należy sytuacja kiedy, czy to adwokat danej Strony, czy Jego pełnomocnik, bądź sama Strona muszą zmierzyć się – czasami – z nie lada wyzwaniem napisania pewnych pism do Kościelnego Trybunału poza krajem adwokata czy pełnomocnika czy Tej Strony.

Już samo doświadczenie pokazuje różnice pomiędzy poszczególnymi Sądami w obrębie danego kraju (w granicach tej samej Konferencji Episkopatu), a co dopiero sytuacja – kolokwialnie mówiąc – dwóch różnych zakątków świata. Odrzucenie absolutne pozwu tylko na podstawie tego, iż nie spełnia on wymogów praktycznych jest wg mnie niezasadne, gdyż oznaczałoby to nic innego jak stworzenie jakby zupełnie innego prawa dla danego państwa, w danym państwie. Oczywiście, jak to już zostało powiedziane, każdy Sąd ma prawo do wypracowania swojej własnej praktyki, tym bardziej, gdy bazuje ona na mocno wypracowanym i sprawdzonym doświadczeniu, ale też nie powinno się jej całkowicie narzucać, gdy skarga przedkładana jest przez Stronę z obszaru innej diecezji/archidiecezji, a tym bardziej, gdy przedstawiana jest przez Stronę zupełnie innego kraju.

Można zobrazować to na podstawie dwóch skrajnych sobie przykładów. Pierwszy obejmuje sytuację złożenia skargi bardzo silnie uszczegółowionej Sądowi, który tymczasem preferuje (bardzo dobre słowo) skargi tzw. lapidarne. I nie chodzi w tym momencie o to, kto ma w takim schemacie rację, ale o to, iż naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie przyjęcia takiego pozwu, czasami być może tworząc jego drugą wersję, gdy jest to aż tak konieczne. Sytuacją przeciwną jest ta, kiedy to – odwrotnie – Strona przedkłada zwięzły w swojej treści pozew, gdy Sąd faworyzuje (kolejne trafne określenie) powództwa niezwykle drobiazgowe. Gdy jednak w takim pozwie zawarta jest istota, należałoby go przyjąć, a gdy wg osądu Oficjalatu brakuje jej, to należałoby rozwinąć treść.

Pozew to pierwsze pismo skierowane do Sądu, to pierwszy kontakt z Nim. Nawiązanie takiej relacji stawia wymogi jednak dla Obu Stron, tj. dla Sądu i Strony procesowej. Sąd winien przybliżyć się do mentalności nie tyle Strony, ale kraju Jej pochodzenia, zaś Strona powinna wyjść naprzeciw praktycznym wymogom Sądu, aby już na dalszą przyszłość nie dochodziło do pewnej kolizji w porządku. Jak zostało to bowiem powiedziane: skarga to dopiero preludium do procesu, zaś potem przychodzi czas na składanie zeznań (a z tym pozostający w związku charakter pytań, odpowiedzi – co po raz kolejny stawia sobie naprzeciw, ale nie przeciwko sobie – Stronę i Sąd, Świadków danej Strony, które połączone są jednym krajem i Sąd innego państwa), udział w publikacji akt, i zetknięcie się tym razem Strony z treścią wypracowaną może nie tyle przez Trybunał co Świadków Strony Przeciwnej (dodajmy: Świadków innego państwa, a więc i w pewien sposób innej mentalności) itp.

Pojawia się stąd zasadnicze zapytanie: czy warto więc składać pozew w innym kraju aniżeli w tym, w którym się dorastało. Na pewno – ale pod warunkiem rozumienia mentalności wielu Autorów procesu.

Natomiast już wskazówką na poziomie czysto akademickim jest poświęcenie jakichś wykładów, którymi obejmowałoby się inne kultury, mentalności. Tym sposobem niejako od tzw. samych podstaw tworzy się podatny grunt otwartości na wielość/zróżnicowanie w pewnych rozwiązaniach.