KOBIETA a MĘŻCZYZNA w kościelnym procesie małżeńskim

Inspiracją do podjęcia tego wątku był artykuł o zbliżonym temacie, jednak obejmującym prawo cywilne. Stąd warto dokonać analizy jednak już na gruncie kościelnego procesu o nieważność małżeństwa.

Na pewno w aktualnym rozważaniu nie będzie chodziło o jakieś inne traktowanie Stron, Świadków w trakcie procesu przez Prowadzących sprawę tylko w zależności od płci, co o pewne ew. różnice niejako uwarunkowane płcią.

Po pierwsze, kobieta jest często nie tylko Stroną inicjującą swój własny proces małżeński, co – w sytuacji, gdy sama jest Osobą wolną, bez zobowiązań, jednak pozostającą w związku z Osobą po rozwodzie cywilnym, bez kościelnego stwierdzenia nieważności małżeństwa – Osobą wpływającą na podjęcie przez Współpartnera starań o uregulowanie swojego statusu (a przez to statusu Ich Obojga) na forum kościelnym. Stąd raczej różne bodźce, motywacje skłaniające kobiety i mężczyzn do takiego procesu (kwestia religijności, religijnego wychowania potomstwa, opinia środowiska itp.). Naturalnie nie oznacza to, iż mężczyźni nie kierują się podobnymi względami, aczkolwiek racje te mogą pojawiać się częściej, gdy są już znacznie dojrzali (nie do rzadkości należą bowiem procesy Osób w tzw. podeszłym wieku). Co więcej, często to kobiety są Tymi Osobami, które nawet wchodzą za Partnera w kontakt z adwokatem/pełnomocnikiem kościelnym, gdy tymczasem mężczyźni raczej – jeśli już – ograniczają się do „załatwienia” kwestii czysto formalnych (umowa, ustalenie szczegółów).

Kolejną ew. różnicę można odnaleźć w tytułach, czyli prawnych przyczynach proponowanych przez kobiety i przez mężczyzn, i może nie tyle proponowanych, co przynależnych, bardziej charakterystycznym im. Jak już to zostało wielokrotnie podkreślane, częstym tytułem, na podstawie którego przebiega kościelny proces małżeński jest niezdolność natury psychicznej, ale z uwagi na różne formy, rodzaje tej niezdolności można mówić właśnie o tych bardziej charakterystycznych kobietom a mężczyznom. Przykładowo, różne formy uzależnienia, ale szczególnie takie, jak: alkoholizm, narkomania, hazard, seksoholizm, uzależnienie od komputera itp. częściej dotykają mężczyzn. Częściej – gdyż formy te również mogą dotknąć kobiety. Z kolei wśród innych grup, jak np. anoreksja, bulimia, zakupoholizm, emocjonalna zależność dominują kobiety, ale też z tą uwagą, iż nie oznacza to całkowitego odsunięcia ich od mężczyzn. Jeszcze innym często spotykanym tytułem to symulacja, czyli wykluczenie i jej różne rodzaje, i w jej ramach też można dokonać podobnej specyfikacji, tj. wykluczenie wierności bardziej charakterystyczne mężczyznom, a inne formy w tej materii. Naturalnie przykłady można mnożyć.

Pojawia się kolejne pytanie: czy istnieją jakieś różnice w samym już działaniu w czasie postępowania. Być może – a chodziłoby o podejście bardziej emocjonalne do poszczególnych etapów procesu u kobiet a u mężczyzn. Uważam jednak, że większe mogą obejmować już konkretną reakcję na wyrok negatywny: chęć dalszej walki, wykazanie swoich racji, a uczucie pokrzywdzenia takim a nie innym postanowieniem Trybunału.

Natomiast na zakończenie warto wg mnie uczynić jeszcze jedną dygresję. Jak już to też wiemy z wcześniejszych analiz, są takie funkcje, które mogą być wykonywane wyłącznie przez mężczyzn, i to przez Osoby duchowne (stanowisko Oficjała, Vice-Oficjała), ale są i te, które nie tylko, iż mogą być sprawowane przez ludzi świeckich, co dobrze byłoby, aby częściej zostały w nie wprzęgnięte kobiety. Chodzi o sędziów, audytorów. „Po prostu”, gdy dla niektórych jest praktycznie obojętnym przed kim będę zeznawać, tak dla innych nie jest to już tak całkiem pozbawione emocji. Nie dość, iż często w czasie przesłuchań poruszane są intymne wątki, aczkolwiek na pewno dużo zależy od danego tytułu, na podstawie którego przebiega proces, to właśnie z uwagi na to kobiety mogą czuć się bardziej komfortowo, gdyby przesłuchiwała je kobieta, i odwrotnie.