Małżeństwo kościelne a ZMIANA PŁCI

Z jednej strony, sam temat zasugerowany w temacie nie jest bezzasadny, gdyż takich sytuacji, jak zmiana płci i w związku z tym pozostające pytanie o to: czy małżeństwo jest możliwe, nie jest żadnym novum, z drugiej zaś, na płaszczyźnie kościelnego prawa małżeńskiego już na zasadzie pewnych dedukcji należy przyjąć nieważność takiego związku. Zatem nie chodzi o kwestię ważności bądź nie takiego związku, co o kwestię: na podstawie jakich przyczyn można byłoby stwierdzić jego nieważność.

I tak, po pierwsze, gdy jedna ze Stron dokonuje zmiany płci, to możemy mieć do czynienia z transseksualizmem, a ten podchodzi pod niezdolność natury psychicznej. Wchodząc już w pewne szczegóły, to:

  • niezdolność musi być uprzednia wobec zawarcia małżeństwa; zatem, gdyby chodziło tylko o zmianę płci, która to zmiana nastąpiłaby po tym fakcie, tj. po zawarciu małżeństwa, to ten wymóg nie byłby spełniony; ale skoro zmiana płci pozostaje związku z rzeczonym transseksualizmem, to raczej trudno jest sobie wyobrazić, aby ten powstał dopiero po zawiązaniu węzła małżeńskiego;

  • drugim warunkiem to ciężkość niezdolności, akurat – wychodzę z założenia – iż problem nie wymaga szczególnego pochylenia się nad nim, gdyż, tak zmiana płci, jak i transseksualizm nie jest czymś błahym;

  • trzecim wymogiem to absolutność niezdolności; przy tym nie chodzi więc o – kolokwialnie mówiąc – nie dogadywanie się dwóch Stron ze sobą, co o istotne obowiązki małżeńskie, a te nie są możliwe do spełnienia/podjęcia, gdyż – przecież – czy po zmianie płci, czy bez tej zmiany, ale przy transseksualizmie Strona nie będzie ukierunkowana na związek z Osobą, która byłaby heteroseksualna, ale względnie Jej genetycznej płci. Chodzi o przykładowo taką sytuację, gdy Strona jest kobietą, czuje się jako mężczyzna, więc będzie poszukiwała związku z kobietą.

Tak, jak przy niezdolności można jeszcze mówić o samym transseksualizmie, albo o połączeniu jego ze zmianą płci, tak przy kolejnym tytule w grę wchodzi, i transseksualizm, i zmiana płci, bowiem na uwadze mamy nic innego jak przeszkodę niezdolności, jednak tym razem chodzi o niezdolność fizyczną (impotencja). Po zmianie płci dokonanie seksualnego aktu jest możliwe, gdy następuje zmiana płci na kobiecą, ale już nie odwrotnie. Tak więc widzimy, iż nieważność może opierać się również i na przeszkodzie. Ale po raz kolejny, gdy zmiana płci nastąpiła po zawarciu małżeństwa, tak że zostało ono dopełnione, to nie można prowadzić procesu z przeszkody impotencji, gdyż ta również – jak niezdolność psychiczna – musi istnieć przed zawiązaniem węzła małżeńskiego.

Gdy istnieje wybór: czy prowadzić proces na podstawie przeszkody małżeńskiej, czy wady zgody małżeńskiej, to w prawie jest pierwszeństwo przeszkód przed wadami. Być może dlatego, iż te pierwsze są łatwiejsze w udowodnieniu ich, aczkolwiek na podstawie pewnych powyżej przedstawionych szczegółów widać, iż, aby prowadzić proces na podstawie jakiegoś tytułu, to na samym początku winno rozeznać się czy w danej konkretnej sprawie małżeńskiej zachodzi to, co wymagane jest do udowodnienia, czy przeszkody, czy wady.

Naturalnie to tylko kilka wniosków bez wchodzenia w niuanse, ale warto też mieć na uwadze, iż w rzeczonym prawie w ogóle związek Osób tej samej płci (a jak już zostało powyżej powiedziane: chodzi nie tak o płeć widzianą na zewnątrz, gdyż ta może ulec zmianie, co o płeć genetyczną) nie wchodzi „w rachubę”, to tzw. małżeństwo/związek nieistniejący.

Nasuwa się też jeszcze jeden wniosek, a mianowicie: celowo w Naszej refleksji pominęliśmy stosowanie pewnych terminów, jak zaburzenie itp., natomiast sprawa jest klarowna, iż KK ma takie a nie inne zasady, jeśli zatem Osoba decyduje się na bycie Jego członkiem, to musi siłą rzeczy podporządkować się owym zasadom, i właśnie to nie podlega dyskusji. Ale to też tym samym nie oznacza o braku szacunku czy tolerancji dla Osób, Ich problemu, które było przedmiotem naszej obecnej analizy.

Analiza ukazała się również na mojej eksperckiej stronie na Portalu Infor.pl