Przywykło się uważać, iż apeluje się od tzw. negatywnego Wyroku, czyli – w kościelnym procesie małżeńskim – od Wyroku nie stwierdzającego nieważność małżeństwa. Jak się jednak okazuje ów negatywny wymiar w kościelnym prawie małżeńskim ma charakter bardziej subiektywny, gdyż może i ma miejsce sytuacja, kiedy Strona apeluje od Wyroku pozytywnego, czyli takiego, wg którego małżeństwo zostało uznane za nieważne (!).
Gdy Strona chociażby na tym etapie decyduje się na skorzystanie z pomocy kościelnego adwokata, to powinien on rzetelnie Ją poinformować o wszelkich konsekwencjach takiej apelacji, ale także o okoliczności do niej przeciwstawnej, gdyby jednak Strona zrezygnowała ze swojego zamiaru (w rachubę wchodzi też podjęcie ew. tematu zakazu zawarcia nowego kościelnego ślubu).
Może mieć miejsce też inna sytuacja, kiedy Strony co prawda otrzymują pozytywny Wyrok, dla przypomnienia: Wyrok dot. Obu Stron, a nie tylko i wyłącznie jednej z Nich, jednak sprawa przechodzi do II Instancji (Trybunału Apelacyjnego), gdyż, tak jak Strony, tak i Obrońca węzła małżeńskiego ma również prawo do odwołania się, i taka sytuacja też nie należy do zupełnej rzadkości (dla przypomnienia: Obrońca węzła małżeńskiego ma za zadanie w sposób racjonalny przedstawiać argumenty contra nieważności zawiązanego węzła małżeńskiego).
I ponownie, gdy Strona/Strony korzystały już przed wyrokowaniem z pomocy kościelnego adwokata, winien on poinformować o nie podejmowaniu jakichś kroków przez Strony (a te mogą być różne) przed uprawomocnieniem się Wyroku.
Praktycznie, to proces w Trybunale Apelacyjnym nie różni się za bardzo od tego znanego już Stronom z „poziomu” I Instancji, aczkolwiek można mówić o pewnym „poluzowaniu” obostrzeń np. w materii dowodów.
Tu kolejny już raz kwestia winna zostać dogłębnie wzięta pod uwagę przez kościelnego adwokata: czy przedkładać dowody, jeśli tak, to jakie ; czy bardziej angażować Stronę apelującą w proces w II Instancji, czy może już nie itp.
Warto też wspomnieć, iż Strony nie tylko mają prawo apelować do II Instancji odgórnie ustalonej dla Trybunału Instancji I, co też do Najwyższego Trybunału Roty Rzymskiej. Tak, w sytuacji pierwszej, jak i drugiej można wynotować plusy i minusy wyboru, i te także mogą przyjąć subiektywny charakter, gdyż to, co dla jednej Strony będzie plusem, dla innej może okazać się czymś negatywnym.
Przy apelacji warto jeszcze wziąć pod uwagę terminy, i chociaż interpretacja ich przez Najwyższy Trybunał Sygnatury Apostolskiej jest jasna, to czasami dochodzi do pewnych odstępstw, które jednak zmieniają „z lekka” materię procesu.
I na zakończenie warto dopowiedzieć, iż w przypadku procesów małżeńskich nie dochodzi do tzw. stanu rzeczy osądzonej, tj. istnieje możliwość nawet tzw. nowego wniesienia sprawy (czyli już nie apelacji) od dwóch jednobrzmiących Wyroków, czy to pozytywnych, czy negatywnych. I chociaż sprawa na tzw. pierwszy rzut oka wydaje się prosta, a przede wszystkim pozostaje frontem d Stron, to nie zawsze jest tak, iż nowe wniesienie sprawy zostaje przyjęte do rozpatrzenia, a zależy to od wielu czynników, wśród których można podać chociażby zasadność/brak jego takiego prawnego kroku.