-
Jaką rolę w kościelnym małżeństwie odgrywa miłość? Czy można stwierdzić nieważność małżeństwa z powodu braku miłości?
Pani Redaktor postawiła nie tylko bardzo ciekawe, ale i ważne pytanie, bowiem nie do rzadkości należy sytuacja, kiedy Strona, bądź nawet Obie podważają ważność swojego małżeńskiego związku, gdyż wg Nich zawarty on został z tzw. rozsądku.
Natomiast, wracając do odpowiedzi, to w pewien „przekorny” sposób odpowiedziałabym, iż, z jednej strony, nie można uznać nieważności małżeństwa z racji na brak miłości, zaś, z drugiej strony, takie uznanie jest jednak możliwe. Zatem, jeśli chodzi o pierwszą sytuację, to – ogólnie – gdy małżeństwo zawierane jest ze wzmiankowanego rozsądku to jest ono ważne, gdyż wg jednej z zasad: to wola jest przyczyną sprawczą małżeństwa nie zaś miłość. Natomiast, jeśli chodzi o drugą sytuację, drugi przypadek, to są takie tytuły prawne (czyli przyczyny, na podstawie których można orzec nieważność małżeństwa), przy których brak miłości stanowi ich potwierdzenie. Ale, jak zostało to już sformułowane, to na podstawie pewnych tytułów prawnych można stwierdzić nieważność małżeństwa, nie zaś na podstawie braku miłości – takiego tytułu, czyli przyczyny nie ma. Jedną z takich przyczyn, przy której bierze się pod uwagę miłość, jest symulacja zgody małżeńskiej, czyli wykluczenie całkowite. Dla przypomnienia: istota tego rodzaju symulacji polega na nie chceniu wyjścia za mąż, na nie chceniu ożenienia się, i wtedy ów brak miłości często takiemu rodzajowi symulacji w sposób naturalny towarzyszy. Natomiast ja poszłabym o krok dalej i wskazałabym również na jeszcze inną przyczynę, znaną Nam już z wcześniejszych rozważań, tj. na niezdolność natury psychicznej. Niezdolność przybiera przeróżne formy, oczywiście jeszcze raz warto powtórzyć, iż to nie na podstawie tych form orzeka się nieważność małżeństwa, ale na podstawie niezdolności, a ta ma swoje reguły/ Mówiąc o tych formach, rodzajach mamy na myśli zaburzenia, nieprawidłowości o charakterze psychicznym. I gdy wgłębimy się w istotę niektórych, to widać, iż – kolokwialnie mówiąc – stronią one właśnie od miłości, np. osobowość aspołeczna itp.
Zatem, jak widać sam fakt braku miłości wcale nie oznacza nieważnie zawiązanego węzła małżeńskiego, ale też i takiej nieważności absolutnie nie wyklucza.
Może jeszcze warto tylko zapodać, iż mówiąc o miłości nie chodzi Nam o coś, co się „odczuwa”, o emocje, a o pragnienie dobra dla – w tym przypadku – przyszłego współmałżonka.
-
Czy w procesie jest miejsce na pogodzenie się małżonków?
Treść pytania, temat jest niezwykle obszerny. Natomiast w wielkim skrócie. Przykładowo, gdy Strona Pozwana otrzymuje informacje o poczynionych krokach przez Stronę Powodową, to Trybunał zapytuje Ją jednocześnie o to: czy widzi Ona szansę na pogodzenie się małżonków, czy widzi szansę na powrót do siebie. Wydawać by się mogło, iż jest to pytanie tylko formalne, iż można spodziewać się, jaka padnie na nie odpowiedź, tymczasem wcale tak niekoniecznie musi być. I nie zawsze mamy do czynienia z udzieleniem na to pytanie odpowiedzi negatywnej, a w praktyce nie zawsze mamy do czynienia z wystosowaniem tzw. skargi wzajemnej. Może nie jest to sytuacja nagminna, ale kilkakrotnie spotkałam się już, gdy Strona Pozwana mimo wszystko nie chciała procesu, chciała pojednania. Naturalnie nie oznacza to o nagłym przerwaniu dalszego postępowania, gdyż w sumie też nie wiadomo czy taki chrześcijański ruch nie ma czasem na celu przeszkodzenie w procesie, utrudnienie w ew. orzeczeniu nieważności małżeństwa.
Warto na zakończenie tylko uzupełnić odpowiedź o informację, iż KPK (Kodeks Prawa Kanonicznego) reguluje tzw. instytucję pojednania, i że wcale nie ogranicza się ona do w/w zapodanego momentu, każdy może okazać się właściwy, aby uratować możliwe do uratowania małżeństwo.
-
Czy zdarzają się sytuacje, gdy małżonkowie są zgodni co do rozstania i współpracują w trakcie procesu?
Ja bym udzieliła jakby podwójnej odpowiedzi na to pytanie.
Po pierwsze, czasami taka zgoda polega tylko i wyłącznie na woli Obu Stron odnośnie do rozstania. Tj. Obie Strony, tak Powodowa, jak i Pozwana chcą, aby Kościelny Trybunał orzekł nieważność Ich małżeństwa. Natomiast nie ma pomiędzy Nimi już zgody, co do przyczyny, na podstawie której można stwierdzić nieważność Ich małżeństwa, a wchodząc jeszcze bardziej w szczegóły, to nie ma pomiędzy Nimi zgody, co do plasowania się przyczyny po danej Stronie. Widać to szczególnie, gdy – przykładowo – Strona Powodowa wyjdzie z propozycją niezdolności natury psychicznej po Stronie Pozwanej. Wiadomo bowiem, iż tzw. kontrreakcja bardzo często wynika z niewłaściwego ujęcia owej niezdolności, i zrównania jej wyłącznie z psychiczną chorobą, stąd też i taka naturalna reakcja.
Natomiast, po drugie, może mieć miejsce jeszcze inna sytuacja, kiedy Małżonkowie nie tylko, iż chcą uznania swojego małżeństwa za nieważne, co są zgodni: na podstawie jakiego tytułu, i przede wszystkim po której ze Stron powinien przebiegać Ich małżeński proces. I niekoniecznie chodzi o sytuację tego samego tytułu, ale po Obu procesowych Stronach, co także o sytuację zgody na daną przyczynę tylko po jednej ze Stron (!), czyli chodzi o sytuację zupełnie przeciwną do tej, o której w pierwszym przypadku.
-
Co w sytuacji, gdy w trakcie procesu lub nawet już po uzyskaniu wyroku małżonkowie stwierdzą, że jednak chcą być razem?
Generalnie jedna z zasad jest taka, iż do momentu trwania postępowania dowodowego można się wycofać z procesu, po tym etapie, proces biegnie dalej. Ale, z drugiej strony, mamy też i taką instytucję w prawie, jak brak rzeczy osądzonej, co oznacza (i zwykle taka sytuacja ma miejsce), iż mimo np. dwóch negatywnych wyroków istnieje możliwość ich zmiany. Teoretycznie więc też można wyobrazić sobie jeszcze i inną sytuację, kiedy to po otrzymaniu wyroku pozytywnego, po jego uprawomocnieniu „byli” Małżonkowie jednak i mimo wszystko chcą być razem – w tak zarysowanej sytuacji prawo nie będzie stało Im na przeszkodzie. Aczkolwiek nie powinno się też zapominać o ew. zakazie zawarcia nowego ślubu kościelnego, który może pojawić się przy niektórych przyczynach (np. niezdolność psychiczna, podstępne wprowadzenie w błąd, symulacja), ale też który można cofnąć.
-
W prawie kanonicznym istnieje instytucja separacji. Czy w praktyce małżonkowie często korzystają z takiego rozwiązania?
Myślę, iż gdy powiem, iż osobiście może tylko raz, dwa razy spotkałam się z pytaniem o separację, to odpowiem pośrednio na pytanie. Zatem, mimo iż taka instytucja jak słusznie Pani Redaktor mówi istnieje, to jest ona niezwykle rzadko spotykana. Wynika to z tego, iż nie ma ona takich konsekwencji jak ma to miejsce w prawie cywilnym. Owszem, skorzystanie z kościelnej separacji może i na pewno daje do myślenia drugiej Stronie, ale też i Strona, która inicjuje separację może jakby samodzielnie wprowadzić ją w małżeńskie życie. Wreszcie warto pamiętać, iż czasami w prawie kanonicznym mamy do czynienia z tzw. kanonizacją prawa świeckiego, cywilnego, która to kanonizacja oznacza, iż gdy treść prawa świeckiego jest zgodna z prawem Bożym, kanonicznym, to można z tego prawa cywilnego skorzystać. Nie inaczej jest właśnie przy separacji, bowiem gdy ta nie stoi w opozycji do ducha prawa kanonicznego, to można sugerować ją Stronom, Stronie.
Wywiad jest na mojej eksperckiej stronie Portalu Infor.pl