Znana jest prawna zasada, iż obowiązek dowodzenia spoczywa na stronie twierdzącej, innymi słowy proponującej jakiś prawny tytuł, na podstawie którego ma przebiegać kościelny proces o orzeczenie nieważności małżeństwa (kan. 1526 §1 KPK). W procesie tym zwykle tą stroną jest strona powodowa, aczkolwiek, jeśli strona przeciwna (pozwana) wychodzi również z inicjatywą nowego tytułu, to ma taki sam obowiązek jak strona powodowa. Nie ma większego problemu, jeśli, tak dobór tytułu, jak i napisanie powództwa zlecone zostało kompetentnej osobie, gdyż wówczas można być w większym stopniu pewnym, tak zaproponowanej przyczyny, jak i udzielenia najważniejszych informacji w tym zakresie, aczkolwiek nie oznacza to o braku na przyszłość jakiejkolwiek zmiany raz zaproponowanego tytułu, gdyż każda informacja może mieć niebagatelny wpływ na całość procesu. W związku z tym pojawia się pytanie: czy obowiązek dowodzenia leży wyłącznie rzeczywiście po stronie twierdzącej, przy czym dowodzenie należy rozumieć nie tylko jak danie informacji, które wydają się dla strony wystarczające, nie należy rozumieć jako propozycja tej przyczyny, która wydaje się dla strony odpowiednia, ale jako udzielenie tych informacji, które są wymagane, jak i zaproponowanie tej przyczyny, która na daną chwilę jest adekwatna. Stąd stoję na stanowisko, iż takie zadanie winno być współprzyjęte i współdzielone z tą stroną przez sam Kościelny Sąd. Obecnie ukażemy, w jaki sposób oraz w jakim czasie możne go realizować.
Gdy skarga przedstawiona przez stronę jest na daną chwilę niezasadna, można już wezwać ją, celem zbadania sprawy pod kątem wszystkich tytułów prawnych, jak i celem zdobycia informacji potrzebnych w dowodzeniu jakiegoś tytułu.
Obecnie jednak zaakcentujemy jeden z etapów procesowych, tj. przesłuchanie, dzięki któremu Sąd ma możliwość wyjścia z własną inicjatywą celem współdzielenia zadania dowodzenia ze stroną. Są różne praktyki prowadzenia przesłuchania, prywatnie optuję za postawieniem także tych pytań, które wprost nie dotyczą danej przyczyny, a pozostałych, aby już na ich podstawie wyeliminować nowy tytuł względnie dokonać poszerzenia przedmiotu sporu. Gdy pojawia się zatem uzasadniona przyczyna takiego poszerzenia, wówczas o konsekwencjach tego winna być poinformowana strona, jak i poproszona o wyrażenie zgody. Pewien problem może pojawić się w sytuacji, gdy strona nie wyraża woli na nowy tytuł, gdy strona przeciwna nie ma o tym także wiedzy, wówczas trudno wprowadzić go niejako w opozycji do tej strony, aczkolwiek winna zostać sporządzona na tę okoliczność jakaś sądowa notka, do której niekoniecznie będzie dostęp w czasie publikacji akt. Warto przy tym dodać, iż pytania te należy postawić obu stronom procesowym. Winno się je zadać, bowiem strona często nie wie, jakie przyczyny czynią zasadnym wszczęcie procesu.
Jeśli jednak po zadaniu pytań na okoliczność innych, nowych przyczyn nie zostaną one dowiedzione, wówczas skoncentrowanie uwagi winno dotyczyć już danego tytułu, na podstawie którego przebiega dotychczasowy małżeński proces. Po raz kolejny pytania winny być zadane obu stronom, ale i ponadto samym też świadkom, gdyż niejednokrotnie mogą oni dysponować wiedzą większą od strony, w danym zakresie, która przykładowo ich zaproponowała. Postawienie ich z kolei powoduje, iż, po pierwsze, proces jest gruntownie przeprowadzony, zaś po drugie, strona często nie jest świadoma, jakie informacje są istotne w takim procesie i na okoliczność takiego tytułu.
Tym sposobem unika się przedłużenia procesu, gdy z inicjatywą nowego tytułu wychodzi się dopiero pod jego koniec, unika się także dwukrotnego wezwania stron czy świadków właśnie z racji nowej przyczyny.
Jak zatem widzimy z tych rozważań podjęcie w taki sposób rozumianego zadania przez sam Sąd nie oznacza o przejęciu przez niego obowiązków, czyli nie polega na przerzuceniu obowiązku dowodzenia na sam Sąd, gdyż w dalszym ciągu stroną zobowiązaną do niego jest strona twierdząca, optująca za daną przyczyną, natomiast współdzielenie tego zadania przez Trybunał usprawnia sam proces, ale i czyni go o wiele gruntowniejszym.